Strona:Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy T.4.djvu/299

Ta strona została przepisana.

Tomasz Ceciel — stało się tak z obawy, aby ów nie był poznany bądź od Don Kichota, bądź też Sanczo Pansy.
Bakałarz przybył do zamku, aby dowiedzieć się od księcia o drogę, którą pojechał Don Kichot, w zamyśle udania się na gonitwy do Barcelony.
Opowiedział mu także książę o psocie, którą mu wyrządzili, o wynalezieniu odczarowania Dulcynei, co miało się dopełnić, z uszkodzeniem grzbietu nieboraka Sanczy, a takoż o zmyśleniu giermka, że Dulcynea była omamiona i w chłopiankę przedzierzgnięta, w co Don Kichot twardo uwierzył.
Wszystko to pobudziło bakałarza do szczerego śmiechu. Nie mógł on nadziwić się dosyć, zarówno złośliwości i prostactwu Sanczy, jak i nieporównanemu szaleństwu Don Kichota. Książe prosił go, aby, w wypadku, gdy napotka błędnego rycerza, bez różnicy, czy go zwycięży, czy nie, w drodze powrotnej zajechał do zamku, aby dać o przygodzie uwiadomienie.
Poczem bakałarz udał się na poszukiwanie Don Kichota; nie znalazłszy go w Saragossie, pojechał za nim dalej, aż do Barcelony, gdzie mu się zdarzyło to, o czem już namienialiśmy. Powracając stamtąd, wstąpił do księcia i opowiedział mu o całej przygodzie i o warunkach spotyczki, przydając, że Don Kichot, jako prawdziwy i rzetelny rycerz błędny, już w drogę wyruszył, aby dopełnić danego słowa i przez cały rok na wsi pozostawać. W ciągu tego czasu — przydał bakałarz — niemożliwą rzeczą jest, aby ze swego szaleństwa nie wyzdrowiał. Było to jedynym zamysłem całego przedsięwzięcia, bowiem litością napawać musi, iż hidalgo o tak bystrem pojęciu, jak Don Kichot, mógł mieć mózg tak zepsowany. Poczem, pożegnawszy się z księciem, ruszył do swej wsi, aby tam oczekiwać na Don Kichota, który winien był nadciągnąć wkrótce.