Strona:Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy T.4.djvu/318

Ta strona została przepisana.

Gdy nadszedł czas wieczerzy, Don Kichot, wraz z Don Alvarem, razem do stołu zasiedli. Trafunkiem weszli wówczas do oberży alkald tamtejszy, wraz z pisarzem sądowym. Don Kichot obrócił się do nich z prośbą, aby Don Alvaro Tarfe, tutaj przytomny, mógł przed nimi poczynić zeznania, że do tych pór nie znał był Don Kichota z Manczy, również tu przytomnego i że nie jest on tym, który pomieszczony został w historji zwanej: „Druga część Don Kichota fe Manczy“, ułożonej przez niejakiego Avellanedę, rodem z Tordesilas.
Alkad obszedł się z tą czynnością, jak tego jego urząd wymagał, i wkrótce zeznanie gotowe było, przy zachowaniu wszelkich warunków, w okolicznościach przyzwoitych, co wielce ucieszyło Don Kichota i Sanczo Pansę, tak jakby im wielce potrzebne było zaświadczenie i jakby ich mowa, czynności i postępki nie dość jawnie ukazywały, jak bardzo różnią się od innego Don Kichota i innego Sanczo Pansy.
Don Alvaro Tarfe i Don Kichot wymienili tysiączne grzeczności i uniżoności oświadczenia. Znakomity Manczueńczyk wykazał w tem tyle roztropności, iż Don Alvaro wcale o nim swoje odmienił mniemanie. Mimo to sądził się być omamiony, ponieważ widział na swe własne oczy dwóch, tak różnych, Don Kichotów. Wieczorem tegoż dnia wyjechali pospołu; przebywszy pół mili, napotkali dwie drogi, w odmienne strony biegnące; jedna wiodła do wioski Don Kichota, drugą miał się udać Don Alvaro do celu swej podróży. Przez ten krótki czas, gdy razem jechali, Don Kichot opowiedział mu o swej nieszczęsnej porażce, o zaczarowaniu Dulcynei, tudzież o sposobie jej uwolnienia. Wszystko to znów zadziwiło niepomiernie Don Alvara, który, uścisnąwszy Don Kichota i Sanczę, ruszył w swoją drogę.
Don Kichot spędził tę noc w miejscu, gdzie rosło kilka drzew, aby Sanczy ułatwić sposobność dokoń-