pod opieką siostrzenicy i ochmistrzyni, w towarzystwie plebana i balwierza.
Don Kichot, nie mieszkając, wziął bakałarza i księdza na stronę, poczem opowiedział im pokrótce o swojej porażce i obowiązku nie ruszania się ze wsi przez rok cały, przyrzeczeniu, które chciał dopełnić rzetelnie, ni na jotę go nie zmieniając, jak przystało zresztą na rycerza błędnego, skrupulatnego przestrzegacza prawideł i praw rycerstwa błędnego.
Przydał, iż ułożył sobie stać się pasterzem, na ten rok swojej pokuty, aby wśród samotności pól mieć rozrywkę i dawać folgę miłosnym myślom, które nie naszczerbiałyby w niczem niewinności pasterskiego żywota. W końcu obrócił się do nich z prośbą, aby, jeśli nie mają co lepszego do czynienia i jeśli ważkie zatrudnienia nie staną im na wstręcie, zechcieli mu dotrzymać uczestnictwa.
Umyślił zakupić stado owiec, dostatecznie wielkie na to, aby mogli zwać się pasterzami, poczem uwiadomił ich, że rzecz główna dopełniona została, bowiem wynalazł już dla nich imiona stosowne i doskonale przyzwoite. Pleban zapytał się go, jakie to mają być miana? Odpowiedział, że sam się będzie nazywał pasterzem Kichotino, bakałarz, pasterzem Karraskinem, ksiądz pleban pasterzem Plebanino, zaś Sanczo Pansa pasterzem Pansotino.
Dwaj przyjaciele zadziwili się niepomiernie, widząc nowy rodzaj szaleństwa Don Kichota, aliści obawiając się, aby się im poraz trzeci nie wymknął, ruszając na swe rycerskie wyprawy, udali, że przystają na jego ułożenie, zwłaszcza iż żywili nadzieję, że przez ten rok do uzdrowienia zupełnego przyjdzie. Chętnie zatem oświadczyli się być jego wspołecznikami, twierdząc, iż jest to ułożenie najrozsądniejsze w świecie. — Trzeba przydać jeszcze — rzekł Samson Karrasco, — że ja, będąc jednym z wybornych wierszopisów, znanym na całym świecie, będę składał co-
Strona:Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy T.4.djvu/324
Ta strona została przepisana.