Strona:Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy T.4.djvu/35

Ta strona została przepisana.

— Powiedz mi Sanczo — rzecz książę — czyś nie widział jakiegoś kozła między temi kozami?
— Nie, Mości Książę, bom słyszał, ze ani kozioł, ani frykacz nie mają rogów dłuższych niż rogi miesiąca.
Nie chcieli więcej wypytywać się Sanczy o podroż, widząc, iż giermek gotów jest przechadzać się po wszystkich niebach i opowiadać co się tam dzieje, chociaż się krokiem z ogrodu nie był i ruszył.
Taki był koniec przygody Damy Dolorydy, przygody, która dała księstwu pochop do śmiechu przez całe życie, zaś Sanczy wątek do opowiadania siła ciekawości przez całe wieki.
Don Kichot zbliżył się do Sanczy i szepnął mu na ucho:
— Ponieważ chcesz, Sanczo, aby ci wierzono, że prawdą jest coś widział w niebie, chcę również, abyś dowierzał temu, com ja oglądał w jaskini Montesinos.
Dosyć na tem! Więcej nic już nie powiem.