Strona:Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy T.4.djvu/375

Ta strona została przepisana.

roku. Ale w literaturze francuskiej w pierwszej połowie XVIII wieku istniało już około dziesięciu przekładów, których z tekstem Podoskiego porównać nie mogłem. Kwestją zatem nierozstrzygniętą pozostaje na razie, czy Podoski tłumaczył, czy też tworzył. Jeżeliby ta druga ewentualność okazała się prawdziwa, mielibyśmy w literaturze polskiej dwa tomy oryginalnego „Don Kichota“, nie ustępującego fałszywemu „Don Kichotowi“ Avellanedy. Gdyby zaś Cervantesa na świecie wcale nie było, Avellaneda i nasz Podoski zajęliby chlubne miejsce w dziejach piśmiennictwa.
Znacznie surowiej musi wypaść sąd o następnym polskim przekładzie „Don Kichota, dokonanym przez Walentego Zakrzewskiego w 1855 roku i wydanym później powtórnie przez Bibljotekę Dzieł Wyborowych. Szereg rzeczowych błędów wytknął już tłumaczowi prof. Sobeski w swej pięknej pracy „Na marginesie Don Kichota“ (adarga — szabla, caluroso — pogoda ciepluchna, seis mozos de batán — sześć młynów i t. d.). Wszystkie te błędy i uchybienia bledną jednak wobec rzeczy zasadniczej: każdy prawie rozdział jest opowiedziany własnemi słowami tłumacza.
Jeżeli Podoski napisał o dwa tomy za dużo, to Zakrzewski skrócił znów oryginał do połowy, opuszczając z reguły ustępy niejasne, wymagające komentarza, a wszystko pozostałe przerabiając po swojemu. Naprzykład kapitulum XLIII części drugiej, w którem Don Kichot udziela Sanczy rad, przed jego wyjazdem na wyspę, kapitulum, obejmujące w oryginale osiem stron, skraca Zakrzewski do jednej stroniczki. Zakończenie „Don Kichota“ jest zmienione zupełnie samowolnie; brak przedmów Cervantesa, dedykacyj, satyrycznych poematów i sonetów, otwierających i zamykających część pierwszą. Język przedstawia się jak bigos hultajski, w którym słowa no-