Strona:Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy T.4.djvu/57

Ta strona została przepisana.

ktokolwiek wchodził tam, dla usłużenia mu, tak się bowiem obawiał, aby nie nadarzyła mu się sposobność, coby go mogła skusić albo i zniewolić do urażenia czystości, winnej pani Dulcynei z Toboso. Brał przy tem za wzór Amadisa z Galji, kwiat i zwierciadło rycerstwa błędnego.
Zamknął tedy drzwi za sobą i rozebrał się przy świetle dwóch świec woskowych. Aliści, gdy ściągał pończochę (o nieszczęście, niegodne tak znamienitej osoby), popuścił nie westchnienie, ani coś grubszego, coby szwank zadało jego obyczajności, jeno tuzin oczek w pończosze, w której się dziura na cztery palce zrobiła. Nasz rycerz zmartwił się niepomiernie; dałby uncję złota za igłę z zieloną nicią, zieloną, mówię, bo tego koloru były pończochy.
W tym miejscu Benengeli zawołał, pisząc: „O ubóstwo, ubóstwo! Nie wiem dla jakiej przyczyny sławny poeta kordobański zowie cię:

Niebieskim darem, źle przyjętym[1]

„Co się mnie tyczy, to chocia jestem Maurem, obcując z chrześcijanami, słyszałem, że świętość zawisła na pokorze, wierze, posłuszeństwie, miłosierdziu i ubóstwie. Z tem wszystkiem mniemam, że wiele boskości ma w sobie ten, co zadawala się ubóstwem, jeśli tylko jest to ubóstwo, o którem jeden ze świętych powiada: „Posiadajcie każdą rzecz tak, jakbyście jej nie mieli“. To się nazywa ubóstwem ducha. Ale ty, o inne ubóstwo, o którem teraz mówić zamierzam, czemuż to czepiasz się szlachty i ludzi wysoce urodzonych, bardziej niż innych? Dlaczegóż przymuszasz ich k‘temu, aby dziury swoich butów woskiem zatykali? Jakże to ścierpieć możesz, aby jeden guz u ich kabata był z jedwabiu, drugi ze szkła, zaś trzeci z końskiego włosia? Czemuż ich kołnierze są zmięte jak sałata, a nie sztywno krochmalone?“ (Z tego wnosić

  1. Juan de Mena (1411 — 1456). Są to słowa, wyjęte z jego poematu: „Laberinto de Amor o Trescientas“. Ten alegoryczny poemat cieszył się wielką popularnością w XVI w.