rządcę za drugiego Salomona. Zapytali się go jakim sposobem odkrył to, że dukaty były w lasce zawiercone. Odparł, iż widząc, że staruch obwiniony oddał ją bez potrzeby swemu adwersarzowi, w ten czas gdy przysiągł, że się z długu uiścił, a później przysięgę, złożywszy, zaraz ją odebrał, pomyślał sobie, że w lasce tkwią pieniądze. Z tego wszystkiego łacno wnosić można, że Bóg rozjaśnia umysły tych, co rządzą, choćby to i głupcy byli. Do tego słyszał od plebana w swojej wsi o podobnem przytrafieniu, zresztą ma pamięć tak dobrą, że gdyby nie przepomniał tego wszystkiego, o czemby z chęcią chciał sobie przypomnieć, wierę, na całej wyspie nie byłoby lepszej pamięci od jego.
Wreszcie obaj starcy odeszli: jeden pocieszony, drugi zaś zawstydzony, zaś wszyscy przytomni zadziwieni zostali. Ten, co spisuje słowa, uczynki i dzieła Sanczy, nie wie, czy go dzierżyć za głupca, czy też za mędrca.[1]
Gdy się ta sprawa zakończyła, weszła do sali białogłowa, trzymając w ciasnem obłapieniu bogato ubranego kmiecia, który się chowem bydła zajmował. Białogłowa ta wrzeszczała z całych sił:
— Sprawiedliwości, Panie Gubernatorze, sprawiedliwości. Jeśli tu jej na ziemi nie znajdę, pójdę jej szukać do nieba. Ten hultaj napadł mnie w polu samą, gwałt mi zadał obcesem i użył mego ciała tak, jakby to był świński gałgan. O ja nieszczęśliwa! Wydarł mi to, czego strzegłam przez dwadzieścia trzy lata i czego broniłam przed Maurami i chrześcijaninami, przed mieszkańcami tego kraju i krajów obcych. Byłam twarda jak dąb, cała jak salamandra w ogniu, albo jak wełna wśród cierni i głogów, na to zapewne, aby ten ladaco pożmiechał mnie swemi nieczystemi zaiste rękami.
— To jeszcze sprawdzić trzeba — odparł Sanczo — czy ten galant ma ręce czyste, albo nieochędożne
- ↑ Powiastka ta, pochodzenia hebrajskiego, zawiera się w „Leggenda aurea“ Jacopo da Voragine, przerobił ją na wiersz i pomieścił w swem dziele „Pungilingua“, pisarz włoski XIV wieku, Domenico Cavalca.