Strona:Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy T.4.djvu/74

Ta strona została przepisana.

to, zbliżył się i rzekł: — Wiem ja dobrze skąd pochodzą takowe zemdlenia! — Ja zasię nic nie wiem — odparła towarzyszka — gdyż Altsidorą jest panienką zdrowia najczerstwiejszego z tych wszystkich panien, co są w zamku, i nigdy odkąd ją znam, nie słyszałam, aby wydawała najlżejsze westchnienie. Niechaj będą przeklęci wszyscy rycerze błędni, jeśli równie są niewdzięczni. Odstąp WPan stąd, panie Don Kichocie, gdyż niebogie dziewczę nie przyjdzie do siebie, dopóki tu pan bawić będziesz! Don Kichot taką jej dał odpowiedź:
— Uczyńcie pani tak, aby wieczorem wniesiono lutnię do mojej komnaty. Chcę pocieszyć, jak będę mógł najlepiej, tę panienkę zasmuconą, bowiem w początkach miłości zawód prędki jest remedium najlepszem na serdeczne upały.
Wyrzekłszy te słowa, odszedł, obawiając się, aby go ktoś nie zdybał w tem miejscu.
Zaledwie się oddalił, Altsidorą otrzeźwiawszy, rzekła do swojej towarzyszki:
— Trzeba dać mu lutnię, moja miła! Don Kichot zapewne chce nas uraczyć muzyką, która nie będzie zła, jako pochodząca od niego. Poszły zatem do księżnej, aby jej zdać sprawę z tego, co zaszło i powiedzieć o lutni, której Don Kichot się domagał. Księżna wielce się z tego ucieszyła i umyśliła, pospołu z księciem i pannami dworskiemi, uczynić nową krotochwilę, bardziej do śmiechu służącą, niż do przyczynienia szkody. Z wielką niecierpliwością czekali nocy, która nadeszła równie szybko jak dzień, spędzony przez księstwo na wdzięcznych dyskursach z Don Kichotem. Księżna w samej rzeczy posłała dnia tegoż jednego ze swych paziów (który w lesie wystawiał osobę zaczarowanej Dulcynei) do Teresy Pansy z listem od Sanczo Pansy jej męża i z zawiniątkiem, pełnem odzieży, którą Sanczo pozostawił, prosząc księżnę o odesłanie. Księżna przykazała paziowi donieść jej wiernie