Strona:Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy T.4.djvu/77

Ta strona została przepisana.

czył wreszcfe na nogi i, dobywszy szpady, jął nią walić w kratę, wołając z całej siły: „Odstąpcie stąd, złośliwi czarnoksiężnicy, monstra i kanalje przeklęte. Jam jest Don Kichot z Manczy, przeciwko któremu wasze haniebne i ciemne zamysły na nic się nie zdadzą.“ I obróciwszy się do kotów, które skakały po komnacie, natarł na nie żwawo, wiele ciosów im zadał i przymusił do ucieczki przez okno zakratowane. Pozostał tylko jeden, który, zagrożony szpadą Don Kichota, skoczył mu na twarz i wczepił się w jego nozdrza pazurami i zębami. Don Kichot zaczął wrzeszczeć z bólu.
Księstwo, usłyszywszy te krzyki i dorozumiawszy się, co to być mogło, przybiegli na pomoc z wielkim pośpiechem. Otworzyli drzwi kluczem podwójnym i ujrzeli rycerza nieboraka pasującego się z kotem i czyniącego wysilenia, aby go od twarzy oderwać.
Na widok tej walki nierównej, książę podbiegł, aby jej kres położyć, aliści Don Kichot zawołał: „Proszę mnie zostawić samego z tym czartem, omamieńcem i czarownikiem; chcę go nauczyć rozumu i dać mu poznać, kim jest Don Kichot z Manczy.“ Kot jednak nie trwożąc się temi pogróżkami, miaukał coraz głośniej i coraz głębiej pazury swe wrażał. Książę oddarł go wreszcie i cisnął przez okno. Don Kichot pozostał z twarzą, podziurawioną jak rzeszoto i z nosem ze skóry obłupionym a takoż srodze zagniewany, że nie pozwolono mu dokończyć tak chwalebnie zaczętej spotyczki z niecnotą-czarnoksiężnikiem.

Książę kazał przynieść prędko oliwy,[1] i tysiąc razy przecedzanej, poczem Altisidora sama, kształtnemi i białemi rękami przyłożyła plastry na rany Don Kichota, mówiąc doń po cichu: — Ta cała nieszczęsna przygoda, okrutny rycerzu, jest karą za twardość uporu twego. Oby Bóg zdarzył, aby twój giermek Sanczo, nie odliczył sobie tych plag i aby Dulcynea twoja, którą tak miłujesz, nie mogła wyjść z zaczarowa-

  1. Balsamiczny olej, zwany tak zapewne od nazwiska wynalazcy. Według Rodrigueza Marin sekret sporządzania go sprzedała w 1556 roku Izabela Pérez de Peromato, wdowa po Aparicio de Zubia, za roczną rentę sześćdziesięciu dukatów.