Ta strona została uwierzytelniona.
ODA DO WOLNOŚCI
Uciska mnie łapa ciężka, jak dom,
Wrastają we mnie potworne korzenie, —
Gdzie jest, ażeby uderzył, grom
W przestrzenie, w wolne przestrzenie?...
Kiedy mi słówka zdejmują z warg,
Kleszczami ściskają, wtłaczają do skrzyń,
Nie umiem powstrzymać klątwy i skarg:
O, zmoro straszliwa, — zgiń!
Wszystko mi jedno kto depce,
Czyj but mi usta uciska,
Słońca nie będą widzieli ślepce,
Choćby ich grzało zbliska!
Wolności słodka i wściekła!
Burzo straszliwa! grzmiąca jak dzwon!
Z jakiego nieba, z jakiego piekła,
Z jakich powitam cię stron?...
Kto mi twą żagiew rozniesie
Do wszystkich domów i mieszkań?
Która wiosna i która jesień,
I jaka sprowadzi cię ścieżka? — —