mem usadowiono na fotelu pięknie przybranym. I rozpoczęła się muzyka cudowna, rozbrzmiewająca w całej okolicy; a kto się do snu ułożył, wraz trzeźwiał i weselił się. Kiedy kończyła się muzyka, nakrywano, a potem jadło się i piło i skoro wreszcie rozweseliły się głowy i tańczyć im się zachciało, buty zdejmowano, iżby w domu łoskotu nie czynić, i w pończochach tańczono — i tak się wszystko w weselu kończyło“.
Więc były w jego dzieciństwie aksamitne chwile, więc nie mogła mu być obcą dłoń matki. Tylko że wcześnie matka odchodzi i młody „wikarjusz“ przy organach nadwornych staje się ojca swego opiekunem.
Skołatana, szamocząca się w niewiadomych mrokach dusza dziecka, zupełnie pozbawiona silnej, ciepłej, dobrej dłoni, któraby ją chciała prowadzić i umiała. Po śmierci matki cały ten byt zdany jest na pijaną łaskę głupiego ojca, łotra, który nie zaniedbał niczego, aby zgnębić ciało, okaleczyć duszę i wykoszlawić talent. Więc nauki mu skąpi, bo tylko najelementarniejszych początków uczy się Ludwik w szkole, a wykształcenia nie otrzymuje żadnego. Za to wysila się ojciec, aby w najmłodszych latach przymusem i surowością bez miłosierdzia z wątłego dziecka wycisnąć takie umiejętności techniczne, któreby zadziwiły świat i wzbogaciły kieszeń pijaka. Ojciec Jan Beethoven stoi w szeregu najciemniejszych postaci dziejów ducha ludzkiego; jest jednem z tych brudnych narzędzi, które z kryształu obciosują szorstkie powłoki, a żelazo przepalają na stal.
Niepodatnem, opornem tworzywem był młody Ludwik. Małe rokował nadzieje na młodocianego wirtuoza. Występ ośmioletniego pianisty pod kierunkiem ojca w Kolonji nie pozostawił po sobie wspomnień. Nie pomaga systematyczne pomniejszanie wieku dziecka. Nie pomagają tortury stosowane przez ojca w nauce na skrzypcach i na fortepianie. Ojciec poznaje, że
Strona:Przybłęda Boży.djvu/024
Ta strona została przepisana.