przed wschodem słońca, jak ściśnięte pragnienie, które nie umie się wypowiedzieć, jak szarość płaskiego życia — wyłoniła się nowa, barwna, rozpogodzona, wesoło zachwycona, z ognia i czułości ulana {{roz|Sonata skrzypcowa f-dur (op. 24), sonata „wiosenna“, która umiała sobie zdobyć szerokich wielbicieli najwcześniej ze wszystkich kompozycyj skrzypcowych Beethovena. A wkrótce nastąpiła (w tym okresie, stojącym pod wszechwładnym znakiem smyczka) szeroka, przedziwnie architektoniczna trylogja Sonat skrzypcowych (op. 30): przemyślana, bardzo mądra, inteligentnie skonstruowana pierwsza (a-dur) i prawie swawolnie wesoła, niezapomnianie rozradowana trzecia (g-dur) ujmują, jak w oprawie skrzącej, wielką, minorową, naprawdę rodzoną Beethovena córę, jedną z tych dumnych, głębokich, co to najbliższym związkiem krwi z symfonjami od Piątej wzwyż otwarcie się chełpią: — Sonatę skrzypcową z tego cyklu drugą (c-moll). Tu znowu jest poufne zdanie sprawy z walk, z mocowań się za bary z trucicielami pogody, której potrzeba na dalszy pochód.
Urodzaj tego roku (1802) był co się zowie Boży. Prócz wspomnianych trzech sonat fortepianowych i trzech skrzypcowych, oprócz romansów, marszów, tańców i kilkudziesięciu warjacyj, prócz przerobienia Kwartetu f-dur na Sonatę e-dur (op. 14, 1) — („wiem dobrze, iż tej sztuki nikt mi tak łatwo nie dokaże...“), prócz pieśni i oratorjum „Chrystus na Górze Oliwnej“ powstała Symfonja Druga. Pierwsza Symfonja, stworzona w ubiegłem, i co do czasu i co do jej treści ubiegłem stuleciu, — w tonacji, w zawartości, w oprawie i w instrumentacji nie więcej niż „prosta“, — jeden korny adres dziękczynny, złożony w dwu egzemplarzach przed uwieńczoną głową Haydna i na Mozarta świętym sarkofagu, Mozarta nadewszystko — a tylko w jednym akcencie menueta (w tem
Strona:Przybłęda Boży.djvu/097
Ta strona została przepisana.