Strona:Przybłęda Boży.djvu/133

Ta strona została skorygowana.

Znając usposobienie Beethovena, stojącego teraz w pełni sił żywotnych, zrozumiemy, co go tak porwało w temacie tekstu „Leonory“. Utwór ten jest hymnem na chwałę wiernej miłości, sławi w prostocie realnego czynu wielkość ofiary w imię ideału bezinteresownego poświęcenia, jest apoteozą wzniosłego bohaterstwa. W życiu i w sztuce (te dwie strony tworzyły u niego jednię) sprawdzianem był dla niego zawsze probierz etyczny. Ten sam zadecydował o wyborze materjału do jedynej opery. „Oper jak Don Juan i Figaro nie umiałbym komponować. Przeciwko temu mam jakąś odrazę. Takich tematów nie potrafiłbym wybrać, są one dla mnie za lekkomyślne“.
W rozważaniach nad tem dziełem, tworzącem na przestrzeni beethovenowskiej drogi dziwny i odosobniony etap, nie można wdawać się w rozbiór anegdotycznej treści. Napotkałoby się zapory zbyt wielu dramatycznych nieprawdopodobieństw, braku konsekwencji w dynamicznej budowie, naiwnych dziwactw nawet. Miarę niech stworzy raczej zasadniczy pion, mocna oś ideowej zasady, która jest i będzie zawsze: wielka, piękna i znowu heroiczna.
Krytyka może wykazać nawet niezdolność Beethovena do pisania oper. Napisał też tylko jedną. Znaczenie jej nie będzie tkwiło w umiejętności dramatycznej syntezy (tu zawsze pierwiastek zewnętrznego malarstwa wybijać się będzie na plan pierwszy), ale w wewnętrznym patosie symfonicznym. Przeżywanie zawsze będzie w muzyce, nie w akcji. Oto jądro nieporozumień z publicznością, oto przyczyna całej odyssei, jaką przechodzić miał „Fidelio “ wśród licznych przeróbek i wznawiań.
Skarby, tu zawarte, to wspaniały kwartetowy kanon i namiętna arja nienawiści tyrańskiej Pizarra („Ha, welch ein Augenblick...“) na tle całej znakomicie, fachowo, mistrzowsko, lecz mózgowo na wielu trady-