rys pieśni, od której oczy zamknąć trzeba i głowę pochylić jak w czas Podniesienia. Mgłą czarownej tajemnicy spowite Andante con moto każe nam sunąć przed swojem obliczem skupionem, okrążać ciemną szczelinę, skąd buchają dymy proroctwa. Andante nasze tu nazewnątrz wydzwania się taktem prostych triolek, ale my wiemy dobrze, iż ma podskórne strumienie, z wielkiemi rzekami bezpośrednio się łączące. Temat pieśni jest jak małe ziarenko, które w naszych oczach rozradza się w drzewo rozłożyste. Między tony słodko pchają się cisze w nieprzeliczonych atomach, a te cisze są z naszych dusz zrobione i przeto żadna nie jest obca. Niczego tu nie brak prócz rozpaczy. Na fali sercowego as ponosi stąpanie strunnych zestrojów, by salwą pięciu akordów wryć się nad brzegiem, a po tamtej stronie wybucha uroczysty hymn mistyczny. Przebrzmiały wszystkie skargi, prośby, żale i życzenia, — tu się w milczeniu krzyżem leży przed najłaskawszą Tajemnicą. Strumień altówek i wiolonczel zestrzelony prze naprzód zgodną ławą — skończył — jak sztafeta skrzypcom podrzuca rozkaz i one niosą go dalej, na wyższym pokładzie, póki się nie zmęczą — i z dłoni ich bierze go z potęgującym się oddechem huf groźnych kontrabasów — dalej — huczniej — aż do sforzanda na es; i gamą wzwyż — i jeszcze o jedną oktawę, aż do celu wysokiego es. Teraz robi się zupełnie cicho — i w ciszy słychać tylko zdyszany, odmierzany oddech potężnych płuc, uśmierzony możnem ściszeniem. I zaraz ciszę wypełnia, niewiadomo skąd płynący, klarnet, który mówi fragment pierwszego tematu, jak zdanie wyraźnie wypowiedziane do chorego; a fagot dodaje początek frazy, prostuje usłużnym odzewem. I teraz fletowi już wpadło na myśl, pochwycił wątek i rozwija go w kołysanie tercyj, w równych figurach, które niżej mają odbicie w tercjach klarnetowych, wierne jak odbicie w wodzie. Nagłe crescen-
Strona:Przybłęda Boży.djvu/163
Ta strona została przepisana.