cej jak opowieść o nim. I stukanie wraca, ale w postaci jakichś dzwoneczków z nad chmur. I wygładzenie ostatnich zmarszczek i spokojność niosąca w sobie gromy, co mają się ukoić w akordzie c-dur, ale akord się nie zjawia, natomiast smyczki wyniosły długi akord as-dur, który przez piętnaście taktów trwa unisono (ppp), a pod nim brzemiennie dudni szmer kotłowych uderzeń — tak — tak — tak — tak tak — tak tak — tak tak tak i dalej i rośnie i pnie się — przez czterdzieści i trzy takty trwa owo natarczywie wytrzymywane c — a nad niem chybotliwe figury skrzypcowe przewalają się i już grzmią i w strzępach melodja i harmonja zawieruszona i pęka cały rytm i rozbłysk przedarł przestrzenie i w cały chaos rozdartych nerwów —
jak eksplozja podminowanej góry —
gruchnął w obłoki trzykrotny akord c-durowy, rozpasane tutti archanielskiego triumfu!!
Rozchybotały się harce rozgłośne, orgja świateł i dźwięków, ruch plam i wiry barw stokrotnych. Teraz widzisz, że potęga była dotąd na wodzy trzymana z wysiłkiem olbrzymów, że potęga pierwszej części powstrzymywana była aż dotąd. A teraz przelała się, lunęła i zmiotła tamy i do całego chóru, aby mógł wygrzmieć, wytrzaskać i wyhuczeć wszystko, sukursem wmieszały się kontrafagot i flet piccolo i trzy potężne puzony. Powódź! Szał żywiołu, zwany nieszczęściem. Ale w nadprzyrodzonych rysach, kierowanych skinieniem rozumnej ręki. W spienione burzyny wściekłego wodospadu wrzyna się nagłem diminuendo ciche, wolne kapanie — co to? — już: czterokrotny stuk — ten sam, który był w trzeciej części — nawrót motywu Losu — i wybuch nowy — i cwał tysięczny — gonitwa — pożary — chwała i pokój!!
Coda Piątej Symfonji, tworząca się z potężnego fugato — niemożność powstrzymania rozszalałego po-
Strona:Przybłęda Boży.djvu/165
Ta strona została skorygowana.