Króluje im wielki Koncert Fortepianowy es-dur (op. 73), ponad wszystkiemi utworami tego gatunku najpierwszy na przestrzeniach wieków. W pojętnej ramie o nieprześcignionej konstrukcji mieści treść o wymiarach dotąd w dziedzinie koncertu nieznanych. Może po raz pierwszy w muzyce beethovenowskiej tworzyła się tu krystaliczna piramida o idealnie równych ścianach, skończenie doskonała jak tworzona przez przyrodę forma drobnego kryształu. Znów zuchwały Prometej sięgnął po rzeczy nieswoje. Wyzbywszy się przyrodzonych człowieczych przymiotów, runął w obce wiry, zanurzył się pod taflę zmysłów swoich i uczuć, by coś z samego dna dobyć i wydźwignąć na światło powszednie i tchnąć w nie trwałość i ustalić jego miejsce wśród ludzi. I znów okazało się, iż rzeczy wielkie mają wszystkie przez człowieka ogarnięte, w formach określone właściwości miary, piękna i prostoty — a jednak rzuć na nie okiem, a wejdziesz w szum wiecznościowego zawrotu, a zmrozi cię dreszcz przerażenia wszędzie tam, gdzie jesteś otwarty nazewnątrz. Wiesz, że ten dreszcz to jest najlepsze z tego, co twoje. Wiesz, że on jest wyładowaniem napięć kosmicznych, że jest reakcją odbiorczych twoich drgań na fale najcichszych rytmów międzypowietrznych. Że kaleką jesteś, tej wrażliwości nie mając. Że to jedynie materjał jest i budulec w kręgu człowieczych szamotań. Że taki dar mógł spaść między nas tylko w szalonej chwili zapomnienia, że gdzie odpryski jego na ziemię padły, tam spopieliły ją w elementarnej nienawiści, bo cóż obłędniej nieludzkiego może być pośród własności naszej?
Ten huragan muzyki wyrzuca nas poza nas za pierwszym z trzech olbrzymich akordów sfederowanej orkiestry, owianych szumem wspaniałych kadencyj fortepianowych. Zatraca się poczucie pojemności człowieka. Pewniki wszelkie chwieją się, a wstają
Strona:Przybłęda Boży.djvu/185
Ta strona została przepisana.