Strona:Przybłęda Boży.djvu/197

Ta strona została przepisana.

i roztacza nad nim słodką władzę wiośnianej egzaltacji. W długich rozmowach wyczarowuje z jego zwichrzonej głowy ciężko skłębione myśli, wypowiadane w jej towarzystwie z niezwykłym polotem. Dziwna ta kobieta, mieszcząca pod aureolą ślicznych włosów niepojętą dojrzałość sądów, olbrzymią skalę poznanych doznań i umysł żarliwie chłonący, — usteczkami dziewczęcemi wypowiada zdania dorosłe, świadome, pełne rozumienia i uczonej wiary. Stosunek jej do potężnej postaci poety z Weimaru streszcza się w słynnej a tyle zaczepianej książce „Korespondencja Goethego z dzieckiem“. W życiu autora „Fausta“ posiada ona kartę osobną, pełną ważkiej treści. Dociekania historyczne stępiły niejedną przesadę w sądach o późniejszej pani Bettinie Arnim. Stwierdziły w jej entuzjazmie przymieszkę wybujałej frazeologji, nadmierne poetyzowanie powtarzanych rozmów, ubieranie myśli Beethovena w styl, daleki od jego chropawego języka, wykazały nawet, że jeden z listów Beethovena do Bettiny, przez nią ogłoszony drukiem, nigdy nie istniał, że jest skonstruowany w fantazji przewrażliwionej niewiasty. Wszystkie te uczonc sekcje nie zdołały jednakże rozwiać mitu Bettiny. Dość wyraziście malują jej wzniosłość i miarę jej zjawiska niezaprzeczone fakty: niesłychana intuicja wnikania w istotę zarówno największych poematów jak największych symfonij — dwóch genjuszów, przy których stała w bezpośredniej bliskości realnego życia i poufałego obcowania. Po stu latach rośnie nasze zdumienie, gdy czytamy jej listy, pełne najtrafniejszych zdań o wewnętrznem obliczu Beethovena. I nie dziwimy się magicznemu fluidowi, jaki z niej promieniował na najwyższych. Pojmujemy, o ile pojąć to wogóle możemy, zapładniającą moc tego fanatycznego serca, które było wielkie, bo siało wkoło Miłość, jak sieje słońce, nie licząc i nie bacząc, bo spalało się na