niewyraźnie, że to wcale nie było kochanie, że to wszystko wysoko szumiało ponad taką miłością, na jaką bywa miejsce w śmiertelnych granicach. To nie była miłość kobiety. To była miłość sama. Miłości najczystsze zlotnienie. Nieśmiertelna Kochanka.
Po śmierci Beethovena znaleziono list w tajnym schowku jego biurka. Badania ustaliły, że należy on do roku 1812; list nie ma bowiem daty. Jakaż data może być na takich listach?
Przechowywany w Państwowej Bibljotece berlińskiej oryginał tego listu składa się z 10 stroniczek ołówkowego pisma; na czele widnieje wypisana cyfra „No. 6“. Charakter pisma, na początku staranny, pod koniec robi się pośpieszny, gorący, mniej czytelny. Uskrzydlone myśli ponoszą autora w nieznanym pędzie, rwą się poprzez słowa, łamią szyki, torują sobie drogę w biednych, niemocnych jąkaniach. Urywanc zdania zlewają się w jeden potok najserdeczniejszego bełkotu.
Najpiękniejszy ten list Beethovena brzmi w nieznacznem skróceniu:
Dnia 6 lipca rano.
„Mój Aniele, wszystko moje, moje Ja — kilka jeno słów dzisiaj, ołówkiem — czy miłość nasza inaczej może istnieć jak przez ofiary, przez niewszystkiego żądanie, czy Ty to zmienić możesz, że nie jesteś w pełni moją, ani ja Twój — O Boże! Spójrz na piękną naturę i uspokój umysł Twój nad tem, co być musi — miłość wszystkiego żąda i z pełnem prawem, tak mnie jest z Tobą, Tobie ze mną — tylko zapominasz tak łatwo, że dla mnie i dla Ciebie ja żyć muszę — gdybyśmy docna połączeni byli, musiałabyś tej boleści tak samo nie odczuwać jak ja —
„zobaczym się pono prędko, dzisiaj też moich uwag donieść Ci nie mogę, jakie poczyniłem o życiu swojem w tych paru dniach — gdybyż serca nasze wiecznie
Strona:Przybłęda Boży.djvu/225
Ta strona została przepisana.