Akord d-mollowy otwiera część drugą (Molto vivace,
takt 3/4). Akord, ale w jakiem rozczłonkowaniu! Jednogłośne fortissimo smyczków stawia w pierwszym takcie rytm decydujący, pierwszą cząstkę tematu: d w ramie oktawy. Takt pauzy. Ten sam motyw, sforzando, na a. Takt pauzy. Ten sam motyw na f w oktawowo nastrojonych kotłach! I bez pauzy tenże motyw zrzeszonych smyczków, w d.
Dwa takty ciszy. Kontur całego scherza już stoi, już jest wyraźnie określony, w sposób tak ogromnie zbliżony do pierwszego tematu pierwszej części Symfonji...
Drugie skrzypce pianissimo podają staccatowy, precyzyjnie rytmiczny temat. W piątym takcie fugowo wpadają wiole, w dziewiątym wiolonczele. Cała orkiestra dygocze przekornem tętnem, rośnie, zbliża się, nagle drzewne instrumenty i pierwsze skrzypce wyrwały się przedwcześnie z powtórzeniem tematu — i w następnym takcie wraca temat w zwartem tutti, jakiś skrzepiony, zwycięski, ale fantastycznie rozwichrzony, z żartobliwości przetłumaczony na wzniosłość. Potem z drzewa wykwita w długiej i miękkiej linji (wciąż na podłożu dominującego rytmu) cichy motyw nabrzmiałej melancholji — dwa razy, w sklepionych harmonjach — aż juna blacha zagrzmi drugi temat: rozdarły się sufity, niebo nad głowami, jasność ogromna, olśnienie! Może tak wygląda zabawa nieśmiertelnych duchów.
Rytm w grupach czterotaktowych sadzi niepowstrzymanie, w jakichś wdzięcznych szczupakach, przez najczarowniejsze harmoniczne fluktuacje, niesiony idealną współpracą polifoniczną. Potem cały pierwszy ustęp scherza powtarza się bez zmiany.
Po nagłej, zaciekawiającej fermacie zmienia się tonacja (d-moll w e-moll) i rytm czterotaktowy robi się trzytaktowy (Ritmo di tre battute), co tak osobliwie
Strona:Przybłęda Boży.djvu/325
Ta strona została przepisana.