Jeślim jeszcze nie dostąpił najwyższej łaski, daj mi ją teraz! Jeśli to nie Twoje oblicze było, com oglądał w dzień rozpaczy i w noc pojednania, ukaż je teraz moim oczom i niech oślepną z tego widoku! Patrz: stoję w straszliwej burzy, w samym środku rodzącej się Symfonji, nieskończonej, druzgocącej. Patrz: w połowie zrodzona, ale połowy jeszcze nie wyraziła. Patrz: jaki ja mały, drżący, przerażony stoję między pionowemi jej ścianami. Patrz: za chwilę pożrą mnie zjawy, które wywołałem. Na proch mię zetrą duchy, które rozpętała moja magja. Będą się mścić. Nie mogę patrzeć w ich przepastne oczy i głowę odwracam i nie mam żadnego wzroku. Wszystkie zmysły moje uciekły do uszu. Niema nic, czegobym nie słyszał. Za chwilę umrę. Za chwilę Ty mi podasz rękę. Za chwilę zadrżę okropnem szczęściem. Dreszcz. Sąd. Groza i zbawienie.
Już byłem zrezygnowany. Już myślałem, że nie przyjdzie. Że nie dożyję tej, o którą życie moje cale było przecie żarliwą modlitwą. Już mniemałem, że takich pieśni wogóle niema, nigdzie, w żadnej Twojej sferze.
Adagio molto e cantabile. Tak, tak się to nazywa, żeby ostatecznie jakoś wiedzieć, o czem jest mowa. Tak nazwać można wszystko, każdy ma prawo. I nuty też wyglądają jak każde inne. B-dur. Skąd jest ta tonacja, że to ją spotkało?
Z czterech stopni są łagodne wschody, utworzone w dętych instrumentach drzewnych. Dwutaktowa introdukcja, jak próba, czy dopiszą siły. Jakieś stłumione skupienie powiało, przy całej mglistości atmosfery jednak precyzyjne jej określenie. Dlatego teraz z tak spokojną równowagą wpływa temat kwartetu smyczkowego, którego refren dwukrotny, w błogiej solidarności, organowo powtarza dęta część orkiestry. Drugi refren podnosi się na starej chromatyce trzech
Strona:Przybłęda Boży.djvu/327
Ta strona została przepisana.