czterech smyczków. Sam nazwał Kwartet cis-moll, ukończony pod jesień 1826 roku, swoim największym — i może nie omylił się. Rękopis posłany wydawcy zaopatrzył w humorystyczny napis: „pokradzione z różnych stron, z tego i owego“.
Kwartet ma budowę do nizcego niepodobną, swobodnie podzieloną na siedm nierównych części. Krótka część pierwsza, Adagio, które Ryszard Wagner, niezawsze zresztą trafnie odczuwający Beethovena, nazwał najgłębszym w całej muzyce obrazem przygnębienia, — ma formę fugi o przygniecionym i tragicznym temacie. Po niem beztroskie i wesołe Allegro (Nr. 2) stwarza kontrast jaskrawy, rozpłynięty w końcowej refleksji. Jedenastotaktowa część trzecia jest jak odruch, nie chcący poddać się powszechnemu nastrojowi, jak gest ręki wyciągniętej za czemś innem. Ale napróżno. Już jesteśmy w pięknym temacie Andante (Nr. 4), który przewinie się przed nami świetlistym różańcem siedmiu warjacyj o ściśniętem uczuciu, skupionych w ściemniałych kielichach, stonowanych wspólną sordyną przelewności. Wśród nich jedna, przedostatnia, króluje dziecięcością wyrazu: ledwie ruszające się Adagio ma non troppo e semplice; w takcie 9/4 pierwszą ćwiartkę wypełnia pauza brzemienna i łzawa, portamenta falują w nieporównanych akordach; jest ciepło i ciężko i błogo, kiedy stłumione spacery triolek spływają w ledwie dosłyszalnych trelach.
Po wariacjach Presto (Nr. 5), pełne rozkosznych nowinek, perliste, wartkie, w jednostajnym rytmie pastorałki, musujące życiem i pełne humoru, gaszonego nagle w lękliwych zastanowieniach, cacko jubilerskie, skoro wspomnieć o robocie. Znów do serca wtłoczyła się tak w niem zadomowiona boleść (krótkie, o tylu rzeczach wiedzące Adagio quasi un poco Andante) i wreszcie prysły wszystkie czary, refleksje i omamy!
Strona:Przybłęda Boży.djvu/375
Ta strona została przepisana.