Strona:Przybłęda Boży.djvu/376

Ta strona została przepisana.

Allegro (Nr. 7) jest mężnem porwaniem się do życia czynów, a choć się potem wtrąci w nowej poezji jeszcze jeden temat, nie osłabi pędu, bo to był pocałunek miłości...
Oto skąpe curriculum, które ani o podziemnych skarbach, ani o przeczystości oprawy, ani o nigdy niewyczerpanych tłumach nowin w Kwartecie cis-moll nie może ani nie siliło się dać wyobrażenia. Rzadkie słyszenie go na koncertach tłumaczy się chyba wymaganiami wyżynnej techniki, idealnego współbrzmienia i wysokiej a zgranej dojrzałości duchowej wykonawców. Ale i tem także, iż Kwartet ów, jak zresztą i sąsiadujące z nim, chowa się zazdrośnie, a skąpość swą przemienia w złotą szczodrotę w obliczu nielicznych, — w rzadkie, bezszmerne, liljowe, świętojańskie noce.

Przyjaciel z lat bonnońskich, doktór Franciszek Wegeler, Eleonory z Breuningów mąż, którego dom jest najżywszym odblaskiem przebrzmiałej młodości, pisze pod koniec roku 1825 do Beethovena:
„Znajomość nasza i ścisła, przez dobrą twoją matkę pobłogosławiona przyjaźń młodzieńcza z tobą, jest dla mniej jakby bardzo jasnym punktem w życiu, na który spoglądam z rozkoszą. Teraz na ciebie wzrok podnoszę jak na herosa i dumny jestem, że powiedzieć mogę: i ja oddziaływałem na jego rozwój, mnie powierzał swe pragnienia i sny, a kiedy później zapoznawany był tak często, ja dobrze wiedziałem, czego on chciał. Dziękuję Bogu, że wolno mi z żoną, a teraz już i z dziećmi, o tobie rozmawiać. Przecież dom teściowej mojej więcej był twoim domem niżli twój własny, szczególnie gdyś stracił swą szlachetną matkę. Powiedzże nam choć raz jeszcze: tak, myślę o was w pogodnych i ciężkich godzinach. — Dlaczego nie pomściłeś czci swojej matki, kiedy w encyklopedji i we Francji zro-