czasu do czasu i wymachując przedniemi łapami; żółwiozwierz zaś wolno i smutno zawodził co następuje:
— Czy chcesz chodzić trochę prędzej? — do ślimaka dorsz powiadał,
— Morska świnia mi mój ogon przydeptuje — ciągle biadał.
Patrz, ochoczo postępują nawet żółwie i homary
Hej, podążmy tam za niemi — im do tańca zbrakło pary,
Im do tańca zbrakło pary im do tańca zbrakło pary!
Jak przyjemne będą pląsy, gdy zgłębimy wód obszary,
Gdy rzucimy się w objęcia, gdy nas tańca chwycą czary! —
Lecz ślimaka to nie wzrusza za daleka tam bo droga.
— Ja tu — mówi — raczej siądę u tych wód błękitnych proga
Za daleka bo tam droga — za daleka bo tam droga!
— O ślimaku nierozważny — dwa są brzegi wód koryta,
Czy to blizko, czy daleko, kto o taki drobiazg pyta,
Chodź, podążmy za tamtymi, a zaręczam w pląsów szale
Zapomniawszy o twych trudach, bawić będziesz się wspaniale.
Bawić będziesz się wspaniale — bawić będziesz się wspaniale! —
— Dziękuję wam, to istotnie nader zajmujący taniec — rzekła Alinka, rada, że się skończył nareszcie — ale i piosnka o dorszu również jest ciekawą.
— Ty bo zapewne znasz dorsza? — zapytał żółwiozwierz.