— Och, przepraszam! — zawołała przerażona, podnosząc wszystkich pośpiesznie.
— Muszę ich usadowić na ławie, jak wprzód, inaczej poumierają jak moje rybki.
— Rozpoczniemy znów sądy — rzekł król — gdy wszyscy wrócą na właściwe miejsca.
Wyraz wszyscy rzekł dobitniej, ostro spoglądając na Alinkę.
Dziewczynka raz jeszcze rzuciła okiem na ławę przysięgłych i spostrzegła, że w pośpiechu ułożyła jaszczurkę głową na dół i że biedne małe stworzonko rozpaczliwie wywija ogonem, nie mogąc się odwrócić. Pośpieszyła też z pomocą biedactwu i usadowiła je jak należy.
Przysięgli, ochłonąwszy nieco z przerażenia, odnaleźli swoje szyferki i tabliczki i zabrali się pilnie do roboty, pragnąc opisać dokładnie cały przebieg wypadku, z wyjątkiem jaszczurki, która zbyt jeszcze wylękła swą niefortunną przygodą, siedziała nieruchomo, wpatrując się w dach sali sądowej.
— Co wiesz o tej sprawie? — zapytał król Alinkę.
— Nic — odparła dziewczynka.
— Nic a nic?
— Nic a nic! — potwierdziła.
— To jest bardzo ważne — rzekł król zwrócony do przysięgłych.
Strona:Przygody Alinki w Krainie Cudów.djvu/113
Ta strona została uwierzytelniona.