Ta strona została uwierzytelniona.
Alinka kurczyła się gwałtownie. Zorjentowała się, iż przyczyną tego malenia jest wachlarz, który w ręku trzymała, odrzuciła go więc w sam czas, aby nie zaniknąć zupełnie.
— Dobrze, że się wykręciłam od zagłady — szepnęła przestraszona nagłą zmianą, lecz zadowolona, że żyje. — A teraz do ogrodu!
I popędziła galopem do małych drzwiczek. Lecz te niestety znów były zamknięte, a drobny kluczyk spoczywał jak wprzód na szklanym stoliku.
— Ach doprawdy, w coraz straszniejszem znajduję się położeniu — pomyślała biedaczka — nigdy jeszcze nie byłam tak mała, jak teraz, nigdy! Co za straszna rzecz!