— A więc wręcz mi go — rzekł dront.
Poczem wszyscy raz jeszcze otoczyli ją kołem, a ptak miał uroczystą przemowę zakończoną temi słowy.
— Prosimy cię o przyjęcie tego eleganckiego naparstka!
Obecni chórem wydali okrzyk radości. Epizod ten wydał się Alince nader niedorzecznym, lecz ponieważ wszyscy mieli miny bardzo poważne, wstrzymała się od śmiechu, a nie mogąc znaleźć stosownej odpowiedzi, skinęła jedynie głową.
Z kolei zabrano się do spożycia cukierków. Z tego powodu niemało było hałasu i zamieszania. Duże ptaki skarżyły się, iż nie mogły poczuć smaku łakotki, mniejsze poczęły się krztusić, tak, że trzeba je było bić po plecach, aby się nie zadławiły. Nareszcie jakoś wszyscy uporali się z jedzeniem i całe towarzystwo, rozsiadłszy się na nowo do koła, prosiło myszy, aby im opowiedziała coś ciekawego.
— Może byś się z nami podzieliła jakiem wrażeniem z twego życia — rzekła Alinka — i zwierzyła się, czemu tak nienawidzisz kota i psa, dodała szeptem, lękając się, że to ją może dotknie.
— Są to długie a smutne dzieje — odrzekła mysz z westchnieniem.
Strona:Przygody Alinki w Krainie Cudów.djvu/31
Ta strona została uwierzytelniona.