Alinka milczała. Nigdy jeszcze nie zaprzeczano jej tylokrotnie, czuła, że cierpliwość jej się wyczerpuje.
— A teraz czy jesteś zadowoloną?
— Bynajmniej! Pragnęłabym być nieco większą — trzy cale to nędzna długość.
— Długość ta, aż nadto jest wystarczającą! — krzyknęła gąsienica, wyciągając się starannie. (Mierzyła w sam raz trzy cale).
— Lecz ja do tej miary nie jestem przyzwyczajoną, skarżyła się Alinka, czyniąc w duszy uwagę, iż zwierzęta nader łatwo się obrażają.
— Z czasem przyzwyczaisz się do tego — rzekła gąsienica kończąc rozmowę.
Poczem ziewnęła kilka razy, otrząsnęła się i zwolna z grzyba ześlizgnęła się na trawę, czyniąc tę jeszcze uwagę na odejściu.
— Jedna strona uczyni cię większą, a druga mniejszą.
— Jedna strona czego, druga strona czego? — myślała Alinka.
— Grzyba — odparła gąsienica, tak, jak gdyby dziewczynka pytanie swoje wypowiedziała głośno. I znikła po chwili.
Alinka w zadumie spoglądała na grzyb, chcąc sobie zdać sprawę, które będą jego obie strony, ponieważ grzyb był okrągły.
Strona:Przygody Alinki w Krainie Cudów.djvu/47
Ta strona została uwierzytelniona.