— O, to rzecz nader jasna, inaczej nie przyszłabyś tutaj!
Alinka nie uznawała tego dowodu, nie odrzekła jednak nic. Kot zaś nagle zapytał:
— Czy będziesz dzisiaj na krokiecie u królowej?
— Chętniebym tam poszła! — odparła Alinka z ożywieniem, ale dotąd nie otrzymałam zaproszenia.
— Zobaczymy się tam! — miauknął kot i rozpłynął się we mgle.
Nie zastanowiło to Alinki, przyzwyczaiła się już była do rozlicznych zdarzeń dziwacznych.
Nagle kot znowu wypłynął w przestrzeni.
— Co się stało z dzieckiem? — zapytał — omal, że o niem zapomniałem.
— Zamieniło się w świnkę! — odparła Alinka ze spokojem, tak, jak gdyby zwierz zjawiał się w sposób zupełnie naturalny.
— Byłem tego pewny! — rzekł kot i rozpłynął się znowu.
Alinka zatrzymała się chwilę, przypuszczając, że kot może się jeszcze zjawi, widząc jednakże, że nie powraca, udała się w kierunku, gdzie przebywać miał zając.
— Kapeluszników już widziałam — myślała.
— Czyś powiedziała, że zamienił się w świnkę, czy też psinkę? — zapytał ją nagle kot, ukazując się znowu na gałęzi.
Strona:Przygody Alinki w Krainie Cudów.djvu/62
Ta strona została uwierzytelniona.