uczą, tak tego dużo, i ja także nie wiem, opowiedz że teraz cośkolwiek o waszych zabawach.
Żółwiozwierz jęknął głęboko, poczem spojrzał na Alinkę, starając się coś wyrzec, lecz przez chwilę westchnienia tamowały mu mowę.
— Krztusi się tak, jak gdyby kość stanęła mu w gardle zawołał gryf i począł wstrząsać nieborakiem i uderzać go w plecy. Wreszcie żółwiozwierz odzyskał głos i wśród łez spływających mu z oczu, ciągnął dalej:
— Zapewne nie mieszkałaś nigdy w morzu?
— Istotnie że nie — odparła Alinka.
— I nie byłaś przedstawioną homarowi?
— Raz kosztowałam go — zaczęła dziewczynka, lecz cofając się, dokończyła: — Nie, nigdy!
— Nie możesz też mieć pojęcia — rozkoszował się żółwiozwierz — jak przepiękny jest kontredans homarów.
— Co to jest za rodzaj tańców?
— A więc — zaczął gryf — najsamprzód staje szereg wzdłuż brzegów, na morzu.
— Dwa szeregi — przerwał żółwiozwierz. —