Strona:Przygody Hassana.djvu/14

Ta strona została uwierzytelniona.
—   12   —

majątek wraz z zawojem i uniósł się wysoko ponad skały...
O, jakżeż żałowałem, żem mu nie dał wydrzeć tego kawałka mięsa... Co mi po nim, gdy nazajutrz i chleba kukurydzowego za co nie będę miał kupić!... Nie porwałby mi wtedy zawoju...
Rzuciłem się na ziemię i płakałem jak dziecko. Byłem bogatym, a oto znów zostałem nędzarzem!...
Minęło sześć miesięcy od czasu tego wypadku, gdy razu pewnego spostrzegłem przez okno Saadiego i Saada, idących wprost do mnie. Struchlałem, co powiem, jak się wytłomaczę, z mej nieostrożności umieszczania na głowie majątku, ale pomyślałem sobie: toć najlepiej powiedzieć prawdę... — I wyszedłem odarty i bosy jak i przed sześciu miesiącami i pokłoniłem się gościom do stóp.
— I cóż mój dobry człowieku, jakżeż użyłeś mojego złota? — spytał Saadi