Przebiegłszy kilkaset kroków, spostrzegła w ciasnej komóreczce przymocowanej do dużego dębu, wybladłego i płaczącego Jasia. Siedział skulony, nie mogąc się dobrze wyprostować i lamentował.
Dziewczynka wyjęła z trudem deskę i wypuściła brata, który opowiedział jej w drodze, jakto dzieci olbrzymów biły go i kazały mu skakać w tej ciasnej komórce, a za co takie męki tu zniósł, sam nie wie.
— A zapomniałeś, jakieś zamknął wiewiórkę? kara to za twój brak serca, braciszku...
Jaś nie lubił słuchać prawdy... Zarumienił się tylko i zmmilczał. Chcąc się zaś z tych karzących miejsc oddalić, zawołał na pociąg. Przybył natychmiast i zawiózł nad brzeg jeziora, gdzie stała już łódź motorowa, do której wsiadł Jasio i Lilcia, aby odbyć miłą i rzeźwiącą przejażdżkę.
Strona:Przygody Jasia i Lilci.djvu/15
Ta strona została uwierzytelniona.
— 13 —