Po przebyciu jeziora, znaleźli się przed wspaniałym zwierzyńcem, gdzie przechadzał się poważny słoń, wielbłądy i konie.
Lilcia siadła na grzbiet słonia, Jasio wybrał konika, zabawiali się tak długo, poczem powrócili do parku i po zjedzeniu kolacji, ułożyli się do snu.
Rano, gdy się obudzili, Jasio ujrzał pięknego żuka ze złotemi plamami na grzbiecie, a chcąc się jego męczarnią zabawić, urwał mu jedną z łopatek.
Biedny żuk nie mógł się unieść do góry, ani też chodzić, a niedobry chłopiec śmiał się z jego wysiłków i z łez siostry, która na widok tego okrucieństwa i niedoli, gorzkiemi zalewała się łzami.
Położyły się dzieci do swych wygodnych łóżeczek z mchu i usnęły trochę zagniewane. Rankiem zaś, gdy dobra dzieweczka podniosła oczęta, nie zobaczyła braciszka.
Strona:Przygody Jasia i Lilci.djvu/16
Ta strona została uwierzytelniona.
— 14 —