Przepadł gdzieś, zostawiwszy tylko jeden bucik w łóżeczku. Zrozpaczona Lilcia szukała go wszędzie, ale napróżno!.. Jasia nie było nigdzie.
Doszła wreszcie do zamku olbrzymów i stanęła, myśląc, że tam pewnie porwany jej biedny braciszek.
Wtem posłyszała jęki i płacz. Zrozumiała, kto tam wzywa pomocy i przyśpieszyła kroku.
Oczom jej przedstawił się smutny widok. Biedny Jasio leżał, uwiązany za nóżkę, tę właśnie, z której bucik pozostał w łózeczku, i ruszyć się prawie nie mógł.
Jęczał więc i wyrzekał straszliwie, wzywając pomocy.
— Kto ci to zrobił, braciszku? — spytała zdziwiona dziewczynka.
— A któżby, jeśli nie te obrzydłe dzieci olbrzymów — odrzekł szlochając chłopczyna — przyprowadziły mnie tutaj, uwiązały za nogę i to na tak krótkim
Strona:Przygody Jasia i Lilci.djvu/17
Ta strona została uwierzytelniona.
— 15 —