sznurku, że władać nią wcale nie mogę... Nieznośne, niegodziwe istoty!
— To za chrabąszcza, któregoś męczył i któremuś urwał nóżkę — odrzekła z powagą dziewczynka. Chciały, żebyś poznał, jakto źle bez nóżki...
— Dobrze tobie, bo ci się nic złego tutaj nie zdarza! — zawołał w uniesieniu Jasio. Możesz moralizować, kiedy ci nikt nie dokucza... Co cię to może obchodzić, że mnie ktoś dręczy!..
— Przeciwnie — rzekła Lilcia — twój smutek jest moim smutkiem i cierpię dlatego, że ci ktoś dokucza, ale cóż pocznę, jak ciebie z tej męczarni wyswobodzę?..
I dziewczynka nachyliła się ku bratu i zaczęła jak myszka nadgryzać ząbkami sznurek, a gdy ten zrobił się już cieńszy, urwała go, oswobadzając zbytnika.
Bojąc się, żeby ich nie dogoniono, biegły dzieci pędem do swego schroniska i dopiero się uspokoiły, widząc swój ką-
Strona:Przygody Jasia i Lilci.djvu/18
Ta strona została uwierzytelniona.
— 16 —