Jaś właśnie sięgał ręką po świeżo upieczony rogalik i zamierzał schrupać go za chwilę... Rozkaz babci przerwał tę czynność i dlatego wzburzony przeszkodą, chciał skłamać, że jest umyty, poczem wrodzona prawość charakteru powstrzymała na ustach kłamstwo... Rozgniewany jednak odszedł szybko od stołu i powrócić do niego już nie chciał.
Ułożywszy się na trawie pod orzechowem drzewem, przetrawiał w sobie żal do babci i całego świata, który mu był w tej chwili niemiły, gdy naraz zjawiła się przed nim jego siostrzyczka Lilcia, prosząc, aby się z nią pobawił...
— Coo? ja?... bawić się?.. nigdy!.. Mam dosyć tej zależności, dosyć tej opieki kobiecej! Mam lat dziewięć, jestem mężczyzną!.. Do widzenia! Idę w świat!.. Nie wrócę już do babci!..
To mówiąc, pomimo błagania siostrzyczki, pobiegł całym pędem ku lasowi...
Strona:Przygody Jasia i Lilci.djvu/6
Ta strona została uwierzytelniona.
— 4 —