Ta strona została uwierzytelniona.
owego słynnego przewodnika, tak cenionego ogólnie i udać się pod jego opieką na Jungfrau.
— Dalejże w drogę... kroćset! — krzyknął, zapłacił rachunek, w którym osobno policzony był wschód i zachód słońca, podobnie, jak obsługa i świeca, potem zaś z brzękiem i szczękiem żelaziwa, które szerzyły popłoch, gdziekolwiek się zjawił, wsiadł do pociągu, gdyż nie chciał tracić czasu na chodzenie piechotą, mniemając słusznie, że uczyniłby zbyt wiele zaszczytu tej marnej, sztucznej górce.