Strona:Przygody Tartarina w Alpach (Alfons Daudet) 108.djvu

Ta strona została uwierzytelniona.


VIII.
Słynny djalog pomiędzy „Jungfrau“ a Tartarinem — Salon nihilistyczny — Pojedynek na kordelasy — Straszliwa zmora — „Czy to mnie szukacie, panowie?“ — Dziwne zachowanie się właściciela hotelu, Mayera, wobec taraskońskiej delegacji.


Podobnie, jak wszystkie eleganckie hotele w Interlacken, „Hotel Jungfrau”, własność tutejszego Mayera, mieścił się przy pryncypalnej ulicy Hocheweg, szerokiej alei, wysadzanej kasztanami, przypominającemi Tartarinowi poniekąd ukochane plantacje Taraskonu. Brakło tu jeno słońca, kurzu i koników polnych, bowiem od tygodnia pobytu jego deszcz lać nie przestawał ani na chwilę.
Dano mu bardzo ładny pokój z balkonem na pierwszem piętrze. Kiedy rankiem przystrzygał sobie brodę przed małem lusterkiem, zawieszonem na klamce okna, który to obyczaj domowy zachował także i w podróży, spoglądając na pola, łany zboża, winnice, gaje i ciemne połacie jedliny, pokrywające zbocza gór, dostrzegał również wprost przed sobą słynną niebotyczną Jungfrau, wychylającą się z mgieł, a śnieżny jej zębaty szczyt oświecony byt zawsze, mimo chmur, jakąś poświatą dalekiego, niedostrzegalnego z nizin słońca. Wówczas zawiązywał się zawsze pomiędzy księżniczką alpejską, a taraskońskim alpinistą ciekawy djalog, któremu nie brakło dostojeństwa, mimo, że trwał zazwyczaj krótko.