Postanowienie Tomka było teraz niezłomne. Wpadł w ponury, desperacki nastrój. Powiedział sobie, że jest sam na świecie, opuszczony przez wszystkich, nikt go nie kocha. Gdy się kiedyś dowiedzą, do czego go popchnęli, może będzie im żal. Postanowił przecież wejść na dobrą drogę i po zostać na niej, ale mu nie pozwolili. Ponieważ chcą się go za wszelką cenę pozbyć, niech i tak będzie. Oczywiście on będzie w ich oczach winien wszystkiemu — niech i tak będzie! Czyż człowiek taki jak on, wyrzutek, ma prawo na coś się uskarżać? Tak, oni go zmusili do tego, że będzie teraz prowadził życie zbrodniarza! Niema wyboru.
Wśród takich rozmyślań zaszedł daleko na rozległe łąki Meadow, i dzwonek szkolny, zwiastujący rozpoczęcie nauki, ledwo już dolatywał do jego uszu. Zaszlochał na myśl, że już nigdy, nigdy nie usłyszy tego znajomego głosu. To było przykre, bardzo przykre, ale cóż, zmuszono go do tego!
Strona:Przygody Tomka Sawyera tłum. Tarnowski.djvu/137
Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ TRZYNASTY
Młodzi piraci