Po obiedzie udała się gromadka na ławicę szukać żółwich jaj. Grzebali kijami w piasku, a natrafiwszy na szczelinę, klękali i sięgali rękami. Z jednej dziury wydobywali czasem pięćdziesiąt do sześćdziesięciu jaj, okrąglutkich, białych, wielkości włoskich orzechów. Wieczorem przyrządzili sobie wspaniałą ucztę ze smażonych jaj, i tak samo na drugi dzień rano. Po śniadaniu pobiegli nad brzeg, gonili się i szaleli, zrzucając co chwila dla ulżenia sobie jakąś część garderoby, aż wreszcie wyglądali tak, jak ich Pan Bóg stworzył. Uprawiali dalej wesołą gonitwę w płytkiej wodzie, zapędzając się aż do prądu, który podrywał im nogi, co podnosiło jeszcze urok zabawy. Dla odmiany stawali niedaleko siebie i pryskali sobie wodą w twarz, zbliżając się do siebie z odwróconemi głowami, by się zasłonić przed natryskiem. Wreszcie wzięli się za bary i poczęli mocować, dopóki słabszy nie dał nurka, przyczem zamienili się w istne kłębowisko białych rąk i nóg; wydo-
Strona:Przygody Tomka Sawyera tłum. Tarnowski.djvu/166
Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ SZESNASTY
Nowe zabawy piratów