Więc na tem polegała wielka tajemnica Tomka: powrócić do domu z piratami, aby być świadkami własnego pogrzebu! W sobotę o zmroku przepłynęli na wielkiej kłodzie na drugi brzeg Missouri, wylądowali pięć czy sześć mil poniżej masteczka, spali w lesie aż do świtu, a potem przekradli się zaułkami i bocznemi uliczkami do kościoła i ulokowali się na galerji wśród zepsutych ławek
W poniedziałek rano przy śnadaniu ciocia Polly i Mary rozczulały się nad Tomkiem i uprzedzały jego życzenia. Rozmowa była bardzo ożywiona. W pewnej chwili ciotka rzekła:
— Tak, muszę przyznać, że ci się żart udał, Tomku; my tu prawie cały tydzień na śmierć się o was zadręczamy, a wy tymczasem bujacie sobie i używacie. Ale to smutne, że potrafiłeś być tak okrutny i pozwolić mi się tak długo męczyć. Jeżeli mogłeś powrócić na kłodzie na pogrzeb, to mogłeś i przedtem przyjść i dać mi jakiś znak, że żyjesz, że tylko uciekłeś.
Strona:Przygody Tomka Sawyera tłum. Tarnowski.djvu/187
Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ DZIEWIĘTNATY
Dziwny sen