Strona:Przygody Tomka Sawyera tłum. Tarnowski.djvu/19

Ta strona została przepisana.

— Nie!
— Tak!
Znowu przykra pauza. Znowu wzajemne okrążanie się i spoglądanie spodełba. Wreszcie wparli się w siebie ramię w ramię.
— Wynoś się stąd! — zawołał Tomek.
— Sam się wynoś!
— Ani mi się się śni!
— Mnie też!
Stali tak naprzeciwko siebie, wysunąwszy każdy jedną nogę, dla lepszej równowagi, pchając się z całą siłą i miotając na siebie groźne błyskawice. Żaden jednak nie mógł uzyskać przewagi nad przeciwnikiem. Potem z zachowaniem należytej ostrożności odstąpili od siebie, a Tomek powiedział.
— Jesteś nędzny pies! Opowiem o tem memu starszemu bratu. Już on cię przetrzepie, możesz być pewien.
— Niewiele sobie robię z twojego starszego brała! Mój brat jest silniejszy od twojego! Jeżeli zechce, przerzuci go przez ten płot. (Obaj bracia byli oczywiście zmyśleni).
— Kłamiesz!
— Ty tak mówisz!
Tomek narysował palcem kreskę na piasku i powiedział:
— Spróbuj przekroczyć tę linję, a tak cię stłukę, że się nie będziesz mógł ruszyć!
Obcy chłopiec bez chwili wahania przekroczył kreskę, mówiąc:
— Gadać potrafisz — zobaczymy, co teraz zrobisz!