Strona:Przygody Tomka Sawyera tłum. Tarnowski.djvu/29

Ta strona została przepisana.

byłby ich wszystkich, z całego miasta doprowadził do bankructwa.

Tomek uznał, że świat mimo wszystko nie jest tak zły. Sam o tem nie wiedząc, odkrył wielkie prawo wszystkich poczynań ludzkich, mianowicie: chcąc obudzić w mężczyźnie lub chłopaku pragnienie jakiejś rzeczy, trzeba mu ją przedstawić jako bardzo trudną do osiągnięcia. Gdyby był wielkim filozofem, przynajmniej takim, jak autor tej książki, to zrozumiałby, że pracą jest to, co ktoś musi robić, a przyjemnością to, czego robić nie musi. Byłoby go to pouczyło, że sporządzanie sztucznych kwiatów albo chodzenie w kieracie jest ciężką pracą, natomiast granie w kręgle albo wspinanie się na Mont-Blanc jest tylko przyjemnością. Wielu bogatych panów w Anglji tłucze się powozem, zaprzężonym w czwórkę koni, dwadzieścia lub trzydzieści mil[1] na upale bo ta przyjemność kosztuje ich dużo pieniędzy; ale niechby im kto kazał robić to samo za wynagrodzeniem, poczęliby to uważać za pracę i woleliby z niej zrezygnować.

  1. angielskich.