Strona:Przygody Tomka Sawyera tłum. Tarnowski.djvu/308

Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ TRZYDZIESTY TRZECI
Odnalezieni

Nadeszło popołudnie wtorkowe, potem zapadł zmrok. Miasteczko St. Petersburg było ciągle w ciężkiej żałobie. Dzieci zniknęły. W kościele odprawiano za nie publiczne modły, a ku niebu popłynęła niejedna cicha modlitwa, w którą proszący wkładał całe swoje serce, Ale ciągle jeszcze żadna pocieszająca wiadomość nie nadchodziła z pieczar. Większość zaniechała poszukiwań i powróciła do codziennych zajęć. Mówili, że teraz jest już rzeczą wykluczoną, by dzieci mogły się jeszcze odnaleźć.
Pani Thatcher była ciężko chora, leżała przeważnie w gorączce. Mówiono, że wprost serce pęka, gdy się słyszy, jak ciągle woła dziecko, podnosi głowę, nasłuchuje przez minutę, a potem znowu z jękiem opada wyczerpana na poduszki. Ciotkę Polly ogarnęła ciężka melancholja, jej siwe włosy stały się białe jak mleko. W smutku i rozpaczy udali się wszyscy we wtorek na spoczynek.
Nagle o północy rozległy się wszystkie dzwo-