W ciągu kilku minut wiadomość rozeszła się po miasteczku i tuzin łodzi, wypełnionych mężczyznami, ruszył natychmiast w stronę pieczar Mac Dougala; za niemi płynął statek, szczelnie naładowany ciekawskimi. Tomek Sawyer znajdował się w łodzi sędziego Thatchera. Gdy otworzono drzwi, prowadzące do pieczar, straszny widok ukazał się oczom obecnych w ponurym półmroku. Pół-Indjanin Joe leżał rozciągnięty na ziemi, martwy, z twarzą tuż przy szczelinie w drzwiach, jakby oczy jego do ostatniej chwili utkwione były tęsknie w światło, radość i wolność świata tam, po drugiej stronie drzwi. Tomek był wzruszony, gdyż wiedział z własnego doświadczenia, jak straszne męki przeszedł ten nieszczęśnik. Zbudziła się w nim litość, ale niezależnie od niej doznał uczucia nieopisanej ulgi i bezpieczeństwa. Teraz dopiero zrozumiał jasno to, czego sobie dotąd w całej pełni nie uświadamiał, mianowicie, jakim strasznym kamieniem leżał mu na sercu lęk od chwili, gdy stanął przed
Strona:Przygody Tomka Sawyera tłum. Tarnowski.djvu/313
Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ TRZYDZIESTY CZWARTY
Śmierć Joego