Strona:Przygody Tomka Sawyera tłum. Tarnowski.djvu/315

Ta strona została przepisana.

gdy Wilhelm Zdobywca tworzył państwo angielskie; gdy Kolumb płynął po oceanie; gdy bitwa pod Lexington była najświeższem wydarzeniem. I ciągle jeszcze ściekają i będą ściekać, gdy wszystkie dzisiejsze zdarzenia staną się zamierzchłą historją, mrokiem legendy, i gdy zetrze je noc zapomnienia. Czy wszystko na świecie ma spełnić jakiś zgóry określony cel? Czy te krople spadały tak cierpliwie przez pięć tysięcy lat poto, by być w pogotowiu dla tego spragnionego jednodniowego motyla ludzkiego? I czy może mają spełnić jeszcze jakie drugie zadanie za dziesięć tysięcy lat? Kto to wie? Wiele lat upłynęło już od chwili, kiedy ten nieszczęsny mieszaniec wydrążył kamień, by chwytać w nim bezcenne krople, ale po dziś dzień jeszcze ogląda turysta długo ze wzruszeniem ten kamień i tę ściekającą wodę, gdy tu wejdzie, by obejrzeć dziwy pieczar Mac Dougala. „Czara lndjanina Joego ” znajduje się na pierwszem miejscu w spisie cudów tych podziemi. Nawet „Pałac Aladyna” nie wytrzymałby z nią współzawodnictwa.
Zwłoki Joego pochowano tuż u wejścia do pieczary. Z miasteczka, z farm, z osad w promieniu siedmiu mil ściągnęły tłumy łodziami i wozami, z dziećmi i zapasami wszelkiego rodzaju. Wszyscy orzekli, że nawet widok egzekucji wykonanej na pół-Indjaninie nie byłby dla nich większą satysfakcją, niż jego pogrzeb.
Nazajutrz po pogrzebie pociągnął Tomek Hucka w ustronne miejsce, by odbyć z nim ważną naradę. O przygodzie Tomka Huck dowiedział się już przedtem wszystkiego od Wallijczyka i pani Dou-