Czytelnik wyobrazi sobie łatwo, jakiego wstrząsu doznała mała, uboga mieścina St. Petersburg z powodu odkrycia skarbu przez Tomka i Hucka. Tak olbrzymia suma w złocie wkraczała wprost w dziedziną nieprawdopodobieństwa. Nie mówiono o niczem innem, oglądano skarb i zachwycano się samym jego widokiem, entuzjazmowano się, tak że wreszcie pod naporem bardzo szkodliwego dla zdrowia podniecenia rozum niejednego statecznego obywatela poczynał cierpieć. Każdy dom w St. Petersburg i sąsiednich wioskach, o którym tylko głosiła wieść, że jest nawiedzany przez duchy, był anatomicznie niejako rozbierany, deska po desce, cegła po cegle, rozkopywano fundamenty i węszono za skarbami, — a robili to nie chłopcy, lecz poważni ludzie, nie odznaczający się wcale romantycznemi zamiłowaniami. Gdziekolwiek zjawili się Tomek i Huck, przyjmowano ich jak udzielnych książąt, wszyscy ich podziwiali i wytrzeszczali na nich oczy. Chłopcy nie mogli sobie przypomnieć,
Strona:Przygody Tomka Sawyera tłum. Tarnowski.djvu/331
Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ TRZYDZIESTY SZÓSTY
Plany i nadzieje