Strona:Przygody Tomka Sawyera tłum. Tarnowski.djvu/35

Ta strona została przepisana.

ty. Gdybym cię na chwilę spuściła z oczu, napchałbyś sobie cały brzuch cukrem!
Po chwili ciotka wyszła po coś do kuchni. Sid, pewien teraz swojej bezkarności, a zarazem chcąc okazać Tomkowi swą wyższość, zuchwale sięgnął po cukierniczkę. Tego już było za wiele! Ale nagle cukierniczka wyślizgnęła się z ręki Sida, spadła na podłogę i potłukła się.
Tomek był uszczęśliwiony. Tak uszczęśliwiony, że zagryzł język i nie powiedział ani słowa. Postanowił sobie w duchu, że gdy ciotka wróci, nie piśnie także ani słówka. Będzie siedział cichutko, aż ciotka zapyta sama, kto jest winowajcą. Wtedy dopiero powie! A cóż to będzie za rozkosz, widzieć, jak ten aniołek, ten chodzący wzór wszelkich zalet, oberwie lanie!
Serce jego było tak przepełnione radością, że ledwie mógł usiedzieć na miejscu, gdy ciotka wróciła i na widok stłuczonej cukierniczki strzeliła piorunami gniewu z pod okularów.
„Zaraz się zacznie!“ pomyślał, ale w tej samej chwili leżał już jak długi na ziemi! Groźna ręka podniosła się już, aby ponowić cios, gdy Tomek zawołał:
— Ciociu! Za co mnie bijesz? Przecież to Sid stłukł!
Ciotka Polly zdrętwiała. Tomek oczekiwał teraz wyrazów współczucia i ubolewania, Ale ciotka, odzyskawszy mowę, powiedziała tylko:
— No, w każdym razie to, co oberwałeś, nie poszło na marne. Napewno masz na sumieniu