nącego życia, złamanego tak okrutnie, tak przedwcześnie?
Okno na piętrze otworzyło się nagle i chrapliwy głos służącej sprofanował świętą ciszę, a strumień wody oblał niedoszłe szczątki męczennika!
Bohater zerwał się, parskając i otrząsając się. Świstowi kamienia towarzyszyło ciche przekleństwo, potem rozległ się brzęk stłuczonej szyby, i mała, niewyraźna postać szybko przeskoczyła przez parkan i zniknęła w mroku.
Kiedy Tomek, rozebrany już na noc, przyglądał się swemu zmoczonemu ubraniu, obudził się Sid. W pierwszej chwili miał ochotę dokuczyć bratu na ten temat, ale pohamował się na czas i nie powiedział ani słowa: niedobrze Tomkowi patrzało z oczu!
Tomek wlazł do łóżka, nie zadając sobie trudu zmówienia pacierza, a Sid zanotował sobie to wykroczenie w pamięci.
Strona:Przygody Tomka Sawyera tłum. Tarnowski.djvu/39
Ta strona została przepisana.