Strona:Przygody Tomka Sawyera tłum. Tarnowski.djvu/76

Ta strona została przepisana.

ich rozmowę. A gdy zabierają tego nieboszczyka trzeba cisnąć za nimi kotem i powiedzieć:

„Djable, zmykaj z trupem,
Kocie, zmykaj z djabłem,
Brodawko, zmykaj z kotem,
Ja niech będę sam!”

To usuwa każdą.
—To brzmi prawdopodobnie! Czy próbowałeś już tego, Huck?
— Nie, ale matka Hopkins mi opowiadała.
— Jeżeli ona mówiła, to tak jest z pewnością, bo ona, jak mówią, jest czarownicą.
Mówią! Ja wiem, że nią jest. Zaczarowała przecież mego ojca. Ojciec sam to mówi. Razu pewnego idzie sobie i widzi, że ona go chce zaczarować, podniósł więc kamień i gdyby się nie schyliła, byłby ją trafił. I tej samej nocy spadł z budy, gdzie leżał pijany, i złamał sobie rękę.
— Ach, to okropne! A skąd wiedział, że ona go chce zaczarować?
— Mój Boże, ojciec zna się na tem dobrze. Powiada, że gdy ona tak wlepi w kogo oczy, to czaruje, zwłaszcza, jeżeli coś mruczy. Bo wtedy, gdy mruczy, mówi Ojczenasz nawspak.
— Huck, kiedy pójdziesz zrobić próbę z kotem?
— Dziś w nocy. Przypuszczam, że tej nocy djabli przyjdą zabrać starego Hossa Wiiliamsa.
— Przecież pochowano go jeszcze w sobotę, Huck. Więc oni go w sobotę nie zabrali?
— Głupstwo! Przecież przed północą djabelska siła nie działa, a potem była niedziela. W niedzielę djabły się nie pokazują.