Ta strona została przepisana.
Becky uderzeniem strąciła gałkę na ziemię. Wtedy Tomek opuścił salę i poszedł daleko, daleko, aż za góry, by tego dnia już do szkoły nie wrócić.
Becky tknęło złe przeczucie. Wybiegła, ale nigdzie nie było go wydać; wyszła na dziedziniec szkolny, i tu go nie było; poczęła wołać:
— Tomku, Tomku, wróć!
Nasłuchiwała z natężeniem, ale nie było odpowiedzi. Otaczało ją milczenie i pustka, Usiadła, zanosząc się od płaczu i robiąc sobie gorzkie wyrzuty, aż wreszcie dzieci poczęły się znowu schodzić do szkoły.
Musiała kryć się ze swoim bólem i strapieniem i dźwigać ciężar długiego, posępnego popołudnia, nie mając wśród tych obcych dzieci ani jednej siostrzanej duszy, któraby z nią jej ból po dzieliła.